Z Phortse wyszliśmy ok. 7 i poszliśmy szlakiem do Pangboche. Na szczęście pogoda się poprawiła i mieliśmy słońce i świetną widoczność. Szlak jest bardzo malowniczy, widoki są naprawdę niesamowite. Czasami ścieżka była bardzo wąska, a droga ewentualnego spadania dłuuuga. Mijając Tengboche widzieliśmy z góry największy w Khumbu monastyr , w którym podobno turyści mogą przyglądać się modlitwom.
Pangboche ominęliśmy bokiem zahaczając tylko o górną częsć wioski i tam też skończyły się strome podejścia.
W Shomare zatrzymaliśmy się na herbatę i chlebek chapati (coś w rodzaju naszych podpłomyków) z masłem orzechowym, tam też dogonili nas Angela i Jono. Razem doszliśmy do Pheriche, gdzie oni zatrzymali się na nocleg, a my zanim poszliśmy dalej zjedliśmy z nimi obiad.
W Pheriche jest punkt medyczny i rano widzieliśmy lecący z tamtąd helikopter. Podobno zdarzają się wypadki, ze atak choroby wysokościowej jest tak ostry, że jedynym sposobem uratowania życia jest szybka ewakuacja do Kathmandu.
Z Pheriche do Dughla (Thukla) szliśmy wielką doliną poprzecinana małymi, płytkimi potoczkami spotykając kilka osób idących w dół. Ostre podejście i przejście przez kładkę ze starych listewek (bo deski to to nie były)ponad rwącą rzeką doprowadziły nas do Yak Hotel w Dughla .
Dzisiaj zrobiliśmy tyle co wyruszając z Namche bezpośrednio w tym kierunku zajełoby nam 3 dni. Mamy nadzieję, że po dwóch nocach w Gokyo (4750 mnpm) i Gokyo Ri nie będziemy mieć problemów z wysokością. Dughla-4620mnpm.