Przyjechalismy do Zakopanego już w nocy i zatrzymalismy sie u jakiegos pana, ktory stal na przystanku przed wjazdem do miasta z tabliczką"noclegi". Utargowalismy troszke ze wzgledu na najmlodszego uczestnika wycieczki, a zagranicznemu kazalismy sie nie odzywac:) Oczywiscie pan najwięcej mówił do Josepha, który tylko kiwał głową i potakiwał.
Zostawilismy rzeczy w pokojach i poszlismy połazić po centrum i cos zjesć. Trzeba przyznać, ze było sympatycznie, ładnie oswietlone a do kolacji przygrywała nam góralska orkiestra.