W nocy zaczęło lać. Wieczorem nastawiliśmy pranie, wsadziliśmy je w suszarkę, która nie podołała zadaniu i musiała być puszczona jeszcze raz. Czekając aż się w końcu skończy to suszenie siedziałam w pralni do 2 nad ranem.
Rano w lekkim deszczu wyjechaliśmy do Alesund. Przed miasteczkiem Vestnes przejechaliśmy przez most wyglądający jak te z Drogi Atlantyckiej, za 1200 metrów tej przyjemności zapłaciliśmy 90 koron. W drodze powrotnej pojechaliśmy mało uczęszczaną drogą dookoła zatoki i też za nią zapłaciliśmy (chyba 45 koron). Do Alesund jechaliśmy cały czas w deszczu, ale jak dojechaliśmy to jeszcze deszcz nie dotarł, spóźnił się na tyle, ze dał nam dojechać na wzgórze Aksla skąd zdążyliśmy zobaczyć panoramę miasta.
Niestety na wzgórze wjechała tez jakaż nieszczęsna kolejka (http://www.bytoget.no/home.html), Stefek się na nią uparł, ale jakoś udało się nam go uspokoić, 490 koron za bilet rodzinny to troche jednak zbyt dużo. Zdecydowaliśmy pojeździć za to autobusem miejskim, bo deszcze dotarł do miasta. Przejechaliśmy się pod skansen za miasto, ale nie chciało się nam zwiedzać w takiej pogodzie, połaziliśmy chwile do miasta i całkowicie przemoczeni wróciliśmy na kamping a Mandalen.
Info mniej lub bardziej praktyczne:
-Lekarze; nie wchodząc w szczegóły musiałam skorzystać z pomocy lekarza. Przychodnie otwarte sa do 3-3.30, potem trzeba zadzwonić pod nr 116 i tam załatwia się wizytę u najbliższego dyżurującego lekarza (my byliśmy w przychodni). Wizyta kosztowała 257 koron, płaci się gotówka w automacie (automat przyjmuje tylko gotówkę lub norweskie karty). Receptę na antybiotyk zrealizowaliśmy w aptece w centum handlowym i kosztowało to 130 koron.
-Noclegi; wszystkie załatwialiśmy z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, jadąc z dziećmi postanowiliśmy limitować spontaniczność. Spimy w 4-ro osobowych domkach na kempingach (hytte). Korzystamy ze wspólnych łazienek, w każdym domku jest kuchenka elektryczna (zmywamy we wspólnej kuchni) i lodówka. W niektórych domkach sa garnki, naczynia i sztućce, my mamy swoje. Nie jest to zazwyczaj wyszczególnione w opisie warunków na kempingu. Domek trzeba po sobie posprzątać lub zapłacić dodatkowo, żeby zrobiła to za nas obsługa (od 100 do 250 koron). Nasz najdroższy nocleg to dotychczas 700 koron za noc a najtańszego spodziewamy się za 400 w Otta. Trudno znaleźć zależność pomiędzy ceną a wyposażeniem domku. za prysznic i pralkę płaci się dodatkowo. Prysznic to zazwyczaj 10 koron za 4-5 min, pralka to ok 30 koron, w każdej recepcji rozmieniali nam pieniądze.