Rano NZ-cy poszli z powrotem do Monga, przejść się dla treningu, jako, że dzisiejszy etap jest zaplanowany na ok. 3 godz. (przewodniki podają m/w jak długo się idzie z wioski do wioski, sugerują też dzienne etapy).
My od razu poszliśmy w stronę Dole. szliśmy długo i mimo stromego podejścia zbytnio się nie zmęczyliśmy. Zrobiliśmy bardzo dużo zdjęć , bo słonko śieciło ślicznie i góry już te wysokie i ośnieżone weydawały się być blisko. Niedługo po wyjściu z hotelu usłyszeliśmy jakieś ptaki. Dały się nam poejść dosyć blisko, bo z zachowania wnioskujemy mają teraz gody i są mało ostrożne.
Do Dole dotarliśmy ok. 11-tej. Znaleźliśmy nocleg i zostawiliśmy rozwieszony na sznurku ręcznik jako anak dla Angeli i Jono, ze tam się właśnie zatrzymaliśmy. Poszliśmy na górkę za osadą popodziwiać widok, jako, że w przewodniku wyczytaliśmy, ze z tamtąd ładnie widać dolinę, którą idziemy.
Cezary w drodze przypomniał sobie, ze chyba zostawił swój MP3 pod poduszką dzisiaj rano. Przeszukanie plecaka to potwierdziło. Nie chcąc iść do Phortse Thenga na darmo poprosił chłopaka, który prowadzi GH zeby tam zadzwonił. Niestety nie było "pola".