Rano po przepychankach z taksówkarzami (na szczęście koło dworca jest pre-paid kiosk, więc nie trzeba się specjalnie targować) pojechaliśmy na lotnisko. Tam masakra, czekaliśmy w kolejce do odprawy prawie 2 godz, mieli tylko 1 komputer czynny, więc trwało...
Do Dubaju lecieliśmy nad indyjską pustynią Thar