Dzisiaj podzielilismy się na grupki, jako, że każdy miał inny pomysł na spędzenie dnia.
My postanowilismy zacząc od Luwru. Okazało się, że rację mają ci, którzy mówią, że na zobaczenie wszystkiego potrzeba około tygodnia. Muzeum jest olbrzymie i podzielone tematycznie. Znajdują się tam m.in. fragmenty Partenonu, świątyni Zeusa (ciekawe co myślą Grecy jak tu przyjeżdżają), rzeźby Michała Anioła.
Największe zainteresowanie wzbudzał jednak portret Mona Lisy do którego trzeba się było cisnać w kolejce przez kilka minut. Zeby go zobaczyć trzeba było zrobić dokładnie to co pozostali, czyli:
1.stanać na palcach 2.wyciągnać jak najwyżej rękę z aparatem i zrobić zdjęcie 3.dać film do wywołania i zobaczyć jak wygłada obraz z bliska.
Z Luwru wyszliśmy późnym popołudniem.Zobaczyliśmy tylko część wystawy i szczerze mówiąc mamy totalny mętlik w głowie. |Zabrakło nam chyba teoretycznego przygotowania to zwiedzania tego miejsca.
Potem poszliśmy do Notre Dame, gdzie niestety nie zostaliśmy wpuszczeni. Wobec tego usiedlismy na ławce na przeciwnym brzegu Sekwany i po prostu patrzyliśmy na katedrę, ludzi i przepływające stateczki z turystami.
Wieczorem pojechaliśmy pod wieże a potem do naszych gospodarzy.