„Piosenka o okularnikach” Agnieszki Osieckiej wspaniale opisuje ówczesny nasz stan emocjonalny jak i sytuacje finansową.
„Gnieżdżą się w akademiku,
mają każdy po czajniku.
I nie dla nich dewolaje,
i Paryże, i Szanghaje.
I nie dla nich bal i ubaw,
ani Lala, ani Buba.
Itd., itp.,
itp., itd.,
itd.
Tylko czasem przy tablicy,
wiosną jakiś okularnik,
skradnie swej okularnicy pocałunek.
Wtem okular zajdzie mgłą,
przemarznięte dłonie drżą.
Potem razem w bibliotece,
i w stołówce, i w kolejce.
Itp., itd.,
itd.
Wymęczeni, wychudzeni,
z dyplomami już w kieszeni,
odpływają pociągami,
potem żenią się z żonami.
Potem wiążą koniec z końcem
za te polskie tysiąc dwieście.
Itp.,”
A co się dzieje kiedy wspomniani okularnicy jak się już ożenią i zdobędą dwa tysiące? (czytaj: dostaną trochę gotówki od gości weselnych). Otóż zamiast inwestować pieniądze w sprzęt gospodarswa domowego kupują namiot (ciekawe co ciocie by na to powiedziały...) i postanawiają udać się w tzw. podróż poślubną.