Naszym troche zbyt czesto psujacym się samochodem pojechalismy z Maćkiem połazic do Dover. Pokręciliśmy się trochę w okolicach wybrzeza i zamku, po czym poszlismy na kilkukilometrowy spacer tzw White cliffs of Dover. Swietnie widać z góry słynny port z którego wypływają promy do Francji.
Klify nazwe białych zawdzieczają temu, ze powstały z kredy i przy ładnej pogodzie wygladają slicznie kontarstując z niebem i wiecznie zieloną trawą.
po powtocie do miasta zatrzymaliśmy się koło jakiegos starego kościoła w centrum. Był tam facet na motocyklu na japońskich numerach. Ten to dopiero miał daleko...