Wzieliśmy udział w wycieczce zorganizowanej przez ludzi prowadzących nasz dom studencki. Po 3,5 godzinach jazdy dotarliśmy do Blackpool.
Miasto znane jest z wieży widokowej, wysokiej na 158 m i wybudowanej podobno na wzór wiezy Eiffela. W przeciwieństwie jednak do tej w Paryżu jej podstawę stanowi budynek cyrku. W cenie biletu na wieżę zawarta jest wejsciówka do cyrku (pojedynczy bilet to 16 funtów, warto wykupić na grupę powyżej 10-ciu osób za 8,5 funta za osobę). Większość z nas nie była w cyrku od dzieciństwa, wiec mimo, że program był ułożony z myślą o dzieciach oglądanie popisów cyrkowców było dla nas wszystkich ciekawym wrazeniem. Najbardziej podobała się nam grupa akrobatów z Afryki, najbardziej zapamiętamy chyba (niektórzy zamkneli jednak oczy na 15 min.) człowieka z gumy z Brazylii.
Na wieżę wyjeżdżają 2 windy i jej najwiekszą atrakcją, oprócz widoku jest tzw. Walk of faith-po jednej ze stron w podłodze zamontowana jest szyba, przechodzac po niej mozna spojrzeć prosto w dół na ulicę i zobaczyć na dole rysunek roztrzaskanej postaci.Nie każdy wierzy na tyle , zeby przechodząc spojrzeć w dół...
Jak nas już porządnie wywiało poszlismy do jednego z okoicznych przybytków na kebaba z frytkami. To był raczej lunch of faith-bardziej niebezpieczny niż stąpanie po szkle na wysokości ponad 100 metrów. Miejsc wygladających podobnie było mnóstwo w okolicy, nigdy nie widziłam skupiska tylu obskurnych fish&chips w jednej okolicy.
Spacer po plaży przyniósł lekkie ukojenie. Potem połaziliśmy po sklepikach z pamiątkami i wróciliśmy na 6 pod wieżę gdzie mieliśmy się spotkać z reszta grupy. Podzieliliśmy się na 2 grupy. Część pojechała zabytkowym tramwajem (wszystkie tramwaje wygladają na bardzo stare, dużo jest piętrowych) oglądać oświetlone ulice(iluminations) z czego Blackpool słynie. Druga grupa w tym my poszła kawałek pieszo wzdłuż głownej promenady a nastepnie na jedno z 3 mól( molów?-słowo wyjściowe to molo:). Tam największą ciekawostką dla nas była kawiarnia Costa, gdzie zobaczyliśmy 3 średniej tuszy i urody, powolne i nieuprzejme dziewoje słuchające głośno..."Jesteś szalona". Poczuliśmy się jak w domu...
Po obejrzeniu tej ostatniej ciekawostki poszliśmy na parking i 3 godziny później byliśmy w domu.