Geoblog.pl    lewuszki    Podróże    Nepal (2009)    Gokyo
Zwiń mapę
2009
28
wrz

Gokyo

 
Nepal
Nepal, Nāmche Bāzār
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8829 km
 
Dzisiejszy trekking był trochę dłuższy. wzdłuż rzeki, którą przekroczyliśmy 4-dnia i wzdłuż której szliśmy aż do dzisiaj dochodząc do jej źródeł. Droga do Gokyo, które było naszym dzisiejszym celem wydała mi się łatwiejsza niż wczorajsza mimo wielu przystanków zwiazanymi z problemami z oddychaniem. To naprawde trudne do wyobrażenia, że na tej wysokości taka banalna czynność jak wydmuchanie nosa czy podniesienie czegoś z ziemii mogą powodować palpitacje serca i bezdech. Na pewnycm odcinku musieliśmy iść schodami i mimo, ze mają ułatwic potrafia strasznie męczyć. cezary po wczorajszym badaniu tlenu odzyskał siły i szedł raźnie, ja się wlokłam.
Na szczęście dolina Gokyo jest naprawde spektakularna i często zatrzymywaliśmy się na zdjęcia co pozwalało też trochę odetchnąć.
W Gokyo po wywiadzie cenowym zatrzymaliśmy się w Namaste House, gzdie pan zaproponował nam nocleg za darmo, jeśli u niego zostaniemy. Troszkę nasi NZ-cy patrzyli na to podejrzliwie, ale po lunchu, na który dostaliśmy duże porcje ryżu z warzywami, smacznego bardzo, i do tego dokładkę dali się przekonać. Pan to zestawu dorzucił nam kąpanie gratis. Jako, że od Namche się nie kąpaliśmy byliśmy już trochę zdesperowani. W sąsiednim GH za jedno kąpanie chcieli 400 Rs.
Z prysznica skorzystaliśmy po spacerze w stronę Gokyo Ri. Wyszliśmy może na 1/4 wys., zahaczając po drodze o jaki. Jeden mnie chciał pogonić , więc nici ze zdjęcia, za to Cezary miał ubaw.
Po powrocie wyraziliśmy chęć skorzystania z możliwości kąpieli. Prysznic okazał się być przeszkloną (!) dobudówką do samodzielnej "werandy" w której siedziało kilku miejscowych chłopków. Woda leciała z wiaderka, które stało na dachu. Od reszty werandy oddzielałay nas drzwi i służące za kotarę stare prześcieradło, od okien poddasza firanka. Od strony gór była tylko szyba, w lustrze nad wanna można sobie było patrzeć na ośnieżone szczyty.
Najpierw kąpał się Cezary, po 10 min. chłopak w kuchni był na dachu (tez przeszklonym) z kolejnym wiadrem wody. Mi się skończyła jak byłam namydlona i naszamponiona. Cezary musiał iść do kuchni i prosić o jeszcze jedno wiadro, które, na szczęście wlał sam. To chyba nasz najlepszy prysznic w Nepalu.
Wieczór zakończyliśmy w salonie pizzą z cebulą, czosnkiem o serem jaka. Pycha.
Wygląda na to, że nasz GH jest popularny pośród przewodników, kórzy przyprowadzają tu ludzi. Z tego co się dowiedzieliśmy jeśli się wynajmie przewodnika to on decyduje gdzie jego klijent śpi i je. Nie wiemy, czy przewodnik i tragarze płacą za nocleg i jedzenie czy mają gratis za przyprowadzanie ludzi.
Gospodarz powiedział nam, że da nam pokoje za darmo, bo idziemy indywidualnie. z tego wynika, że mino wszystko mu się to opłaca.Tragarze chyba śpią w salonie, bo już w kilku miejscach zauważyliśmy, że się zbierają tam po kolacji i wyglądają jakby chcieli, żeby wszyscy sobie jak najszybciej poszli.
Mamy tu też wątpliwą atrakcję w postaci jakiejś nawiedzonej Polki, która jest bardzo głośna i wymagająca (nie migła się nadziwić, ze herbata imbirowa nie jest tu) robiona ze świeżego korzenia. Taki sobie tleniony pustostan. Wie, ze jesteśmy z Polski, bo słyszała jak rozmawialiśmy, ale się nawet w naszą stronę nie patrzy. No cóż, angielski ma dobry ale akceny 100% polski.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
lewuszki

Ania, Cezary, Stefek i Antoś
zwiedzili 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 279 wpisów279 93 komentarze93 2420 zdjęć2420 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.06.2016 - 13.10.2018
 
 
20.07.2018 - 04.08.2018
 
 
04.08.2017 - 14.08.2017