Geoblog.pl    lewuszki    Podróże    Wielka Brytania od 2003    południowa Walia
Zwiń mapę
2010
04
kwi

południowa Walia

 
Wielka Brytania
Wielka Brytania, Tenby
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6065 km
 
Po raz kolejny z braku atmosfery świątecznej na wyspach postanowiliśmy pójść w ślady tubylców i wykorzystać wolne od pracy dni.
Z Krystkiem i znajomym Walijczykiem pojechaliśmy zobaczyć odrobinę południowej Walii. Znajomy wziął sobie bardzo do serca pokazanie nam swojej małej ojczyzny z jak najlepszej strony.
Resztki tradycji udało się nam zachować i jak co roku powitaliśmy Niedzielę wczesnym i obfitym śniadaniem. Ola zachwyciła Andiego sałatką z pora a my Romana (Francuza) mikstacką szynką. Każdy wstał od stołu zadowolony, a chwilę później czworo z nas wsiadło w samochód i pomknęło na spotkanie walijskiego wybrzeża.
Około południa dojechaliśmy do Swansea, a po przejachaniu przez miasto (oj jak ja zazdroszczę "swanseańczykom" tej długiej ścieżki rowerowej wzdłuż morza) po kilku kilometrach Andy zaparkował w wioseczce Caswell. Z zatoczki poszliśmy nadbrzeżną ścieżką do wypoczynkowej miejscowości Langland. Spacer tam i z powrotem zajął nam ponad 2 godz.
W Langland nad kolejną zatoczką Andy wytłumaczył nam na czym polega fenomen dominująch tu brytyjskich "budek plażowych". Polega on na tym, że powierzchnia takiego domku równa się powierzchni przeciętnej łazienki. W środku są tylko ze 2 półki, lustra na ścianach i miejsce na czajnik. Za to ceny podobno są bardzo wysokie. No a przede wszystkim wynajęcie takiego cuda jest podobno w bardzo dobrym stylu...
Drugim postojem był miasteczko Tenby. Położone na klifie nad rozległą plażą zaskoczył nad różnokolorowymi budynkami i resztaki murów obronnych. Mało brytyjskiej architektury nie rekompensowały tu nawet wszechobecne w UK słynne Fish&Chips. Budynki w większosci okazały się być małymi hotelikami (chyba nawet prywatnymi co znowu nas zaskoczyło pozytywnie).
Pokręciliśmy się po plaży i uliczkach miasteczka i po pochłonieciu kanapek pojechaliśmy w stronę Marloes, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.
Po przyjeździe znaleźliśmy budynek farmy, ktora została zaadoptowana na hostel. Pokój dla dziewczynek jest w byłym kurniku, chłopcy przejęli miejsce krów, a w obecnej jadalni kiedyś mieszkały świnki. Rodziny są z niewiadomych względów uprzywilejowane i tzw. family rooms są w budynku, gdzie kiedyś mieszkali...ludzie. Wszystko jest schludne i wygląda jakby niedawno przeprowadzono tu remont.
Rozłożyliśmy rzeczy w pokojach i podczas kolacji w chlewiku dowiedzieliśmy się, że pierwsze maskonury, ważny punkt naszego jutrzejszego dnia, pojawiły się na wyspie Skomer.
Na koniec dnia poszliśmy wypychać z błota jakiegoś mało doświadczonego kierowcę, który spróbował nawracania samochodu na zabłoconej łące.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
lewuszki

Ania, Cezary, Stefek i Antoś
zwiedzili 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 279 wpisów279 93 komentarze93 2420 zdjęć2420 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.06.2016 - 13.10.2018
 
 
20.07.2018 - 04.08.2018
 
 
04.08.2017 - 14.08.2017