Jakze pracowity dzien:)
Na sniadanie i wczorajsza kolacje kupilismy sobie po bagietce, pomidory, oliwki, papryke, ogorki i indycza mortadele. Z tego zrobilismy pyszne mega kanapki. Wyslalismy tez kartki rodzicom i kupilismy drobne upominki. Sprawdzilismy odjazdy autobusow i mimo dlugich poszukiwan nie znalezlismy sklepu z alkoholem, pomimo, ze Sarah i Cezary mieli na cos wyrazna ochote. Potem okazalo sie, ze ten jedyny sklep jest zamkniety w piatki, jako, ze piatek jest dla muzulmanow dniem swietym.
Nabylismy tez przyprawy do tajine,a pan, ktory nam je sprzedal przepowiedzial, ze malenstwo, mimo tego, ze Cezary mysli, ze jest chlopcem jest dziewczynka:)
Ostatni zachod slonca nad woda obejrzelismy z portowych murow. Port jest dosyc duzy i jako, ze najblizej polozony Marakeszu to oprocz Essaourii i okolicy zaopatruje w ryby tez Marakesz. Akurat jak tam poszlismy kutry rybackie rozladowywaly swoj polow. Wiele z nich wyglada jakby nalezalo do drobnych przedsiebiorcow, ale bylo tez kilka wiekszych, ktore swoj polow ladowaly na ciezarowki-chlodnie. Zapewne nastepnego dnia ryby z nich ladowaly na marakeskich talerzach.
Potem poszlismy na targ rybny (wbrew pozorom nie jest on w porcie, jest czescia ogolnospozywczego bazaru), gdzie kupilismy 2 ryby dorada (nie mam pojecia jak sie nazywaja po polsku). W pierwszy wieczor tutaj ja jadlam sardynki a Cezary poprosil o zasugerowanie mu smacznej ryby , bo nie mogl sie zdecydowac. Zasugerowana dorada miala 10% osci moich sardynek...Czlowiek z doradami mowil plynnie po angielsku i rosyjsku, bo plywal kiedys na rosyjskich statkach. Wyczyszczone i wypatroszone zanieslismy do stanowiska z grilem po drugiej stronie uliczki, gdzie "grilarz" nam je usmazyl i "namowil" na chleb i salatke do tego.
bagietka 1.5 MAD
oliwki 15 MAD/kg
warzywa (1 kg pomidorow, 2 ogorki, 2 papryki) 20 MAD
mortadela 15MAD
przyprawy do tajine 30MAD/200g (przeplacilismy i to sporo)
ryby 30MAD za 2, usmazenie z salatka i chlebem 20 MAD