Rano pozegnalismy polska rodzine. Pociagiem pojechalismy do Sambora a potem do Chyrowa skad odjezdza pociag do Ustrzyk Dolnych (docelowo do Zagorza). Przejazd pociagiem sam w sobie jest atrakcja ( chociaz nie taka jak dalekobieznym) i dostarcza nie lada emocji.
Niesamowite jest to ze o kazdej porze dnia ludzie cos przewoza. Kazdy prawie taszczy ogromne, pasiaste dobrze nam znane torby, tak jakby ludzie nie uzywali tu pieniedzy tylko wozili wszystko co mozliwe i zamieniali to na jakies inne dobra w innej miejscowosci.
Pociag z Chyrowa odchodzi dwa razy dziennie (rano i wieczorem). Odprawa odbywa sie w budynku dworca, kolejka ustawia sie juz z godzine przed otwarcie drzwi. W pomieszceniu jest kilku celnikow i kazdy ma przed soba stol na ktorym laduja torby i bagaze podroznych. Tym razem odbylo sie bez wiekszych problemow. Pan pogrzebal troche w reklamowce ze skarpetkami do prania, przekartkowal slowniki, zapytal o ilosc wodki i bylismy w pociagu. Tutaj dopiero zaczyna sie przedstawienie. Wszyscy biegaja po wqagonach upychajac gdzie to mozliwe papierosy. Tradycyjnie juz dla przejsc granicznych kobiety "tyja" gdzie to mozliwe. Godzine pozniej te ktore maja pecha odzyskuja ksztalty(co oznacza ze polscy celnicy wpadli na to ze maja na ciele kilka kartonow papierosow). Pociag zostaje "lekko rozmontowany" a my odjezdzamy zegnajac sterte papierosow i stertke wodki. Jakims cudem sporo sie uratowalo i bedzie jutro rano do kupienia na targu w Ustrzykach.