Po śniadaniu poszliśmy zwiedzić Alghero, które wywarło na nas duże wrażenie. Niektóre uliczki były bardzo wąskie, brukowane i pomiędzy kamienicami wisiało kolorowe pranie (jak w folderach). Wart uwagi jest port z mnóstwem różnego rodzaju obiektów pływajacych i widokiem na mury i wieże starego miasta. Po południu wybraliśmy sie autobusem do Sassari.
Tym razem postanowiliśmy przenocować w domu tubylcow, czyli skorzystaliśmy z oferty wynajęcia pokoju w mieszkaniu pewnej pary. Na szczęście ludzie ci mówili troszeczkę po angielsku, chociaż trudno było utrzymać powagę, kiedy pan nam powiedział (jeden z dwóch, gdyż była to para gejów), że do centrum dojdziemy na głowie w 5 minut. Zajęło nam to trochę więcej czasu (metodą tradycyjną), ale i tak było warto, bo wieczorem centrum miasta z jego główną ulicą Corsa Vittorio Emanuele prezentują się bardzo okazale i udalo się nam zrobić tam bardzo ciekawe zdjęcia.