Pierwsze kroki w Londynie. Radość, że się udało przejechać granicę i strach, ze nie znajdziemy pracy i nie poradzimy sobie...
Pierwsza Wigilia tutaj? Frytki i paluszki rybne z Sainsbury, na deser swiss roll. Udało się jednak, znalezliśmy prace (gastronomia i hotel) i zaczęliśmy jakoś powoli się przyzwyczajać.
Mieszkamy niezbyt blisko centrum, ale mamy dobry dojazd, metro jeździ tu prawie wszędzie.
Powoli zaczynamy poznawać miasto. Jest tu mnóstwo miejsc wartych zobaczenia. W wolnych chwilach staramy się trochę zwiedzać.