Rano ja wzięłam chłopaków na spacer a Cezary pakował samochód. Antka zaatakowała jeżyna i wygląda jakby potrzebował amputacji nogi, ale go nie boli bo ma ją posiekaną ja pod kolanem z tyłu i tego nie widzi ;)
Ponieważ mielismy spory odcinek do przejechania zostawiliśmy zamek w Stirling na kiedy indziej i pojechaliśmy w stronę kolejnego miejsca noclegowego.
Przejechalismy tylko przez Perth, Dandee i Aberdeen i po południu wylądowaliśmy na farmie, gdzie mamy wynajętą na dwie noce chatkę Hobbitów, dostając spory kawałek podwórka tylko dla nas (Down on the Farm). Najciekawsza jest tam jednak, zrobiona z beczki po whiskey, ubikacja.
Jak już się rozgościliśmy i rozejrzeliśmy to okazało się, ze zostało nam czasu na zwiedzanie pobliskiej plaży. Tym razem zachowaliśmy się jak na turystów biwakowych przystało i kolacja była a grilla. Jak już dzieci zasnęły zachwycaliśmy się ciszą, widokiem na morze wspomagając zachwyt czerwonych winem...a podziwianie gwiazd aplikacją na telefon.