Geoblog.pl    lewuszki    Podróże    Nepal (2009)    Seti
Zwiń mapę
2009
18
wrz

Seti

 
Nepal
Nepal, Junbesi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8792 km
 
O 6.30 zjedliśmy śniadanie-kaszkę, ryżową chyba, z jabłkami i mlekiem. Przy płaceniu okazało się, ze nasz "prysznic" też miał swoją cenę i musieliśmy dorzucić po 100 rupii od osoby (pokój 100). Angela powiedziała nam też, że jak chcieli sobie chwilę wczoraj posiedzieć po kolacji to przyszła seniorka rodu i powiedziała im, zeby sobie już poszli, bo ona chce spac. Widocznie miejscowi kładą dywany na ławach nie dla wygody tyłka gości, tylko zastępczo zamiast materaca.
Zanim ruszliliśmy w dalszą drogę chcieliśmy zobaczyć zobaczyc mijany wczoraj monastyr. Niestety był zamknięty na kłódkę i wyglądał na trochę zaniedbany.
Przez 3 godz. schodziliśy w dół, mając bardzo ładne widoki na rozległa dolinę i rzekę w dole. Kilka razy przechodziliśmy przez podwieszane mostki, na szczęście większość to metalowe, niezardzewiałe jeszcze konstrukcje.
Do wioski Kenja, gdzie umówiliśmy się z Kiwi, też prowadzi drewniano-metalowy mostek. Po drogiej stronie rzeki czerwona brama kani wita wspominając tez coś o męczennikach co budzi niepokój w połączeniu z wymalowanymi u jej zwięczenia...sierpem i młotem. Przypomniało się nam wtedy, ze Maciek miał stracha przed maoistami i, ze to pewnie było właśnie w Kenja.
Przed obiadem zostaliśmy poproszeni o wpis pamiątkowy do policyjnej księgi gości, kilka budynków dalej powiewała czerwona flaga (rozejm niby oficjalnie podpisany więc skąd to tyle niepokojących znaków?).
Na obiad zatrzymaliśmy się w GH-ie New Everest, którego właścieciel twierdził, ze jest kuzynem włascieciela GH-u w Jiri w którym spaliśmy. Zjedliśmy pyszne veg+egg noddles i trochę się zasiedzieliśmy, bo zaczęło mocno padać.
Resztę dnia mieliśmy pod górkę, dosyć stromą i męczącą. Poznaliśmy pana, który pracował w Doha w Katarze. Był tam 2 razy i pracował w Carrefour. Mówił, ze tam wszędzie piasek i bardzo gorąco, brakowało mu zieleni..
U celu naszego dzisiejszego trekkingu zatrzymaliśmy sie w wiosce Seti (2575mnpm) w ...New Everest GH. Pani zdecydowanie twierdzi , że jest z właścicielami dwóch poprzednich spokrewniona. Mają to prawdziwy prysznic z ciepłą wodą.
Pokój 50 rupii, prysznic 50 rupii od osoby. Na kolację zjedliśmy podsmażany ryż z warzywami i jajkiem.
Po drodze spotkaliśmy duzo bardzo biedznie wyglądających dzieci, które po "namaste" wołają "hello sweet", "hello photo" lub "hello pen". Potrafią być dosyć natarczywe i wiedza o tym, że nic im się nie powinno dawać nie pomaga. Cieżko nam trochę na sercu jak je spotykamy...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Maciek
Maciek - 2010-03-09 11:04
Zgadza się, to na widok tej wioski podniósł mi się nieco poziom adrenaliny. Przez ostatnie lata maoiści na tym odcinku szlaku lubili pobierać dobrowolny datek na rzecz swojego ruchu (coś ok. 100 USD/os.). W razie wątpliwości turysta zostawał się z nimi tak długo, aż odnajdywał w sobie ducha charytatywności. Tamtego roku maoiści dostali się do parlamentu (czyt. koryta) i już legalnie mogli mieć udział w dochodach z turystyki, tylko jeszcze nie wszystkie oddziały terenowe o tym wiedziały, poza tym - siła przyzwyczajenia, nie? :)
 
 
lewuszki

Ania, Cezary, Stefek i Antoś
zwiedzili 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 279 wpisów279 93 komentarze93 2420 zdjęć2420 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.06.2016 - 13.10.2018
 
 
20.07.2018 - 04.08.2018
 
 
04.08.2017 - 14.08.2017