Geoblog.pl    lewuszki    Podróże    Indie (2010)    Happy Holi w różowym mieście
Zwiń mapę
2010
01
mar

Happy Holi w różowym mieście

 
Indie
Indie, Jaipur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8481 km
 
Spotkaliśmy się o 8.30 i po wyprawie do sąsiedniego hotelu (mojej i pana z recepcji) w celu powolnego skserowania naszych paszportów(!) oraz bezpardonowych ich obejrzeniu (gratis) poszliśmy do wczoraj zaakceptowanej restauracji w hotelu Sivla na śniadanie.
Ja w ogóle nie zajarzyłam, ze słowo "dżeroks" to nie jest nazwa hotelu z kserem tylko recepcjonista tak wymawia słow xerox, ale to jego wina, bo mi mówił cały czas idziemy do hotel dżeroks:)
Przebrani w ciuchy przeznaczone do wyrzucenia stawiliśmy czoło radosnym uczestnikom święta Holi.
Zwane inaczej festiwalem kolorów Holi jest kolorową odmianą naszego Śmingusa Dyngusa. Ludzie (czyt. mężczyźni) wychodzą na ulice i obsypują lub obsmarowują się jaskrawymi proszkami, które można kupić tego dnia na każdym roku. Tak się tutaj wita wiosnę.
Na szczęście Suki nam o tym napisał zanim wyjechaliśmy więc byliśmy na to przygotowani. Kupiliśmy sobie woreczki z farbą aby móc okazywane nam uczucia godnie odwzajemnić i ruszyliśmy wzdłuż głównej ulicy "różowego miasta" do Pałacu Wiatrówa potem do City Palace. Niestety z okazji święta większość sklepów i wszystkie zabytki były zamknięte. Schroniliśmy się na jakiś czas w dziedzińcu pałacu i domyliśmy trochę twarze wilgotnymi chusteczkami tylko po to żeby trafić na godzinę szczytu na mieście. Niezliczona ilość kolorowych stworów chciała nas dotknąć i nazbyt serdecznie przytulić.
Wysmarowani po raz kolejny, błądzac małymi uliczkami i stając się ofiarami coraz to nowej grupy podrostków dotarliśmy w końcu do ścieżki prowadzacej do Tiger Fort.
Musze tu uczciwie dodać, że wielu miało dla nas litość i smarowali nad symbolicznie jak ich o to prosiliśmy . Jeden z chłopców dał mi i Oli po "bombie wodnej" zebyśmy w kogoś też mogły rzucić. Eirini miala niespodziewany prysznic, dzieciaki wylały na nią wiadro niebieskiej wody z dachu.
Przechodząc koło jednego z domów zostaliśmy poczęstowani słodyczami przez dwóch starszych panów.
Znalezienie ścieżki do Tiget Fort nie było łatwe, ale kolejnym wyzwaniem było pokonanie ok. 2 km podejścia w okropnym upale.
Przez dziurę w płocie weszliśmy na jego teren i ponieważ nie widzieliśmy nikogo opócz jakiegoś strażnika zdecydowaliśmy że chcemy tam zostać. Cezary dyskretnie wręczył mu 200 IRS (zbyt dużo jak potem sprawdziliśmy ceny biletów) i mieliśmy cały fort dla siebie i kilku podobnych nam grupkom. Nie jesteśmy zwolennikami łapówek, ale tak nas wymęczyli tym smarowanie i przytulaniem, że oaza była warta swojej ceny.
W forcie spędziliśmy dużo czasu oglądajac co z niego zostało i podziwiając panoramę miasta.
Kiedy po południu zeszliśmy z powrotem do miasta okazało się, ze na ulicach jest juz spokojnie, pojawiły się też kobiety z małymi dziećmi.
Mogliśmy się w końcu przyjrzeć architekturze rózowego starego miasta. niektóre kamienice są naprawdę przepiękne, a raczej były, bo nikt ich nie remontuje chyba od dziesięcioleci. Jest tu równie brudno jak w pozostałych miejscach co też nie dodaje uroku. Trochę mi się to skojarzyło ze zdjęciami z Kuby, ślady dawnej świetności powoli i systematycznie zaciera czas...
W drodze do hotelu wstapiliśmy na dworzec autobusowy zorientować się jak jeżdżą autobusy do Ajmeru. Kolację znowu zjedliśmy w Sivli, Fausto poszedł zobaczyć ich kuchnię. O dziwo wpuścili go tam i co jeszcze bardziej nas zaskoczyło zjadł swój posiłek zapewniając nas, kuchnia wygląda dobrze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (30)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2011-04-29 07:32
Super wygladacie.:)))
 
 
lewuszki

Ania, Cezary, Stefek i Antoś
zwiedzili 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 279 wpisów279 93 komentarze93 2420 zdjęć2420 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.06.2016 - 13.10.2018
 
 
20.07.2018 - 04.08.2018
 
 
04.08.2017 - 14.08.2017